4.07.2012

Iris w kolektywie

Pora chyba na kolejną odsłonę Twórczego Kolektywu.
Nazywam się Iris i uwielbiam szyć.
W tej chwili są to głównie torebki.
Nie zawsze jednak tak było.
Dawno, dawno temu, w zamierzchłych czasach licealnych bardzo chciałam mieć fajne ciuchy, oryginalne dodatki. Eksperymentowałam więc trochę, przerabiając stare ubrania. Obcinałam rękawy albo np. naszywałam ręcznie aplikacje.
Pamiętam, że kiedyś obszyłam lekko sfilcowany sweter guzikami.
Razem z koleżanką, przez chyba trzy tygodnie, wyszywałyśmy drobnymi koralikami napisy na białych męskich podkoszulkach.
Jak sobie dziś o tym pomyślę, to jestem zdziwiona, że miałyśmy tyle cierpliwości.
Moja babcia miała całe roczniki Burd. Bardzo lubiłam je oglądać.
I w końcu zebrałam się na odwagę, żeby spróbować coś uszyć. 
Była to prosta spódnica kopertowa. 
Łatwizna, ale siedziałam nad nią kilka dni , próbując zrozumieć bardzo specyficzne opisy szycia, jakie serwowała Burda.Wydaje mi się, że w tej kwestii niewiele się zmieniło:)
Niemniej jednak ta właśnie spódnica była pierwszą rzeczą, którą uszyłam samodzielnie i byłam z niej bardzo dumna. 
Większym wyzwaniem były spodnie. Zupełnie nie umiałam połączyć ze sobą wszystkich części wykroju, układałam je płasko na stole i nic mi nie wychodziło.Potem okazało się, że brzydko marszczą się w kroku.
No, jednym słowem, szycie trwało i trwało.Nie rzuciłam ich w kąt tylko dlatego, że szkoda mi było materiału.
Największym moim sukcesem jest, jak do tej pory, uszycie zimowej kurtki. 
To była naprawdę jazda bez trzymanki. Wykrój z miliona części i trzeba było jeszcze wszyć ocieplinę. 
Kurtkę nosiłam parę lat. Miałam do niej ogromny sentyment.
Z torebkami wyszło tak jakoś mimochodem. Potrzebowałam torebki pasującej do sukienki i nic mi się nie podobało.Postanowiłam więc ją sobie uszyć.
Spodobała się paru osobom i dostałam pierwsze zamówienia.
Zaczęłam trochę modyfikować pierwotny wykrój, dodawać ozdoby, aplikacje.
Któregoś dnia wysłałam kilka zdjęć do Wylęgarni  i tak się zaczęło.
Dziś nie mam już czasu na szycie ubrań. Torebki siedzą mi w głowie:)



4 komentarze:

  1. Są piękne :)))
    I pamiętam Cię z wylęgarni i z Pakamery byłam obok :))) Ale bloger daje mozliwość poznania - nawet jeśli tylko literowego - to jednak zupełnie inna energia :)))
    Pasjonują mnie pasje ludzi z pasją!
    Z domu rodziców pasjonatów to wyniosłam, a teraz już odcinam kupony kolejnego pokolenia :) Mój syn okazuje się, że nie UMIE INACZEJ hihihi

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystkie torebki, które szyjesz są fantastyczne. Przy nich moja to zwykły worek, z taką tylko różnicą, że można to (ją) przewiesić przez ramię. I właściwie z takim właśnie zamiarem powstała :D

    Urte

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam lubię takie worki, bo one maja swój urok. A Twój jest oryginalny przez ten rysunek.Wiem, co mówię:)))

      Usuń
  3. A tak niewinnie się zaczęło... Nie , no w życiu TRZEBA szyć!

    OdpowiedzUsuń