Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Urte. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Urte. Pokaż wszystkie posty

22.09.2013

Nowy rozdział

   Są w życiu chwile, gdy spotykamy kogoś, kto bardzo silnie na nas działa. Czasem w sposób bardzo pozytywny, a czasem... Chociaż pozornie są to znajomości bardzo pozytywne, bo przecież można się pośmiać z tą drugą osobą i wyjść gdzieś na miasto, zwierzyć się. Być dla kogoś, kto też jest obecny, czuć się potrzebnym i już nie tak samotnym, to mimo tego pozoru ładu i szczęśliwości, coś działa nie tak jak powinno.
   Zaczyna ci zależeć na tej drugiej osobie i angażujesz się coraz bardziej. Sama przestajesz funkcjonować prawidłowo. Poświęcasz swój czas, pracę, dom i przede wszystkim siebie byle tylko pomóc. Pomoc nie działa, jesteś coraz bardziej wyczerpana, wszystkie życiowe standardy obniżone są do najniższych granic. Sama znajdujesz się na granicy, której nigdy nie chciałabyś przekroczyć. A najgorsze jest to, że jako jedyna starasz się i walczysz o to by, było lepiej. I po co?
   Jedynym sposobem by się z tego wydostać jest postawienie wyraźnych i sztywnych granic. I cholernie dużo samozaparcia by się samej ich trzymać. Wewnętrzna siła albo losowy przypadek, który pozwoli ci wrócić do swoich snadardów i nie pozwoli ciągnąć się dłużej na dół - inaczej już po tobie.
   I moje życie jeszcze niedawno napisało mi taki rozdział. Dziś już wracam do siebie. W dużej części też dzięki przyjacielowi, któremu jestem bardzo wdzięczna. Czasem jedno ciepłe słowo, odrobina czasu, którą ktoś jest w stanie ci podarować i oferowane wsparcie potrafi dodać takiej otuchy i energii. Tomku, dziękuję, jesteś niesamowity.
   Teraz znów dobrze funkcjonuję. Piszę już nowy rozdział mojego życia. Rozdział bardzo pracowity i twórczy. Już pierwsze efekty możecie zobaczyć na naszej oficjalnej stronie. Oto relacja z przygotować do pierwszego bazaru, najakim Twórczy Kolektyw wystąpił razem: http://tworczy-kolektyw.pl/
   Relację z bazaru możecie przeczytać u Iris: http://iris-torebkienergetyczne.blogspot.com/2013/09/wszystko-przez-facebooka.html
   Teraz, po pierwszym małym sukcesie z nową wiarą i energią i twórczym nastawieniem, siedzę i dłubię i tworzę i wymyślam i szykuję się na następny jarmark.




   Również i mnie możecie bezpośrednio odwiedzać tutaj: https://www.facebook.com/elJen
   To tylko na początek. Więcej pomysłów i projektów już niedługo.
   Gorąco pozdrawiam i całuję wszystkich bardzo mocno. Jesteś najważniejszą osobą jaką posiadasz i w pierwszej kolejności zawsze powinnaś/powinieneś dbać i walczyć o siebie i robić to dla siebie.
Urte

22.12.2012

Przedświąteczny kierat

Święta tuż za pasem. Pranie, sprzątanie, gotowanie. Mycie okien, hodowanie karpia w wannie. Szał zakupów, wybór choinki...
Największe, najlepsze, najszybciej.
Pęd, bieganina.
Kręcenie się w kółko jak pies goniący własny ogon. Istny zawrót głowy.
I to wszystko tylko po godzinach. Bo przecież trzeba pogodzić z pracą, domem, rodziną...
Na życie osobiste nie ma nawet miejsca.
Nie mówiąc już o pasjach, hobby i innych konikach.
Ufff...


Dobrze, że to nas nie dotyczy!!!

Twórczy Kolektyw ten wspaniały przedświąteczny sobotni wieczór spędza w pubie, zagląda na wasze posty i delikatnie sącząc rozgrzewające napoje tworzy kolejny wpis na bloga.
Jedynie pieczenie i ozdabianie pierniczków łączy  nas z tym przedświątecznym szaleństwem. Chociaż i ich tworzenie wiąże się z przyjemnym spotkaniem w zacnym twórczym gronie. A ich zjadanie z kolejnym 'wypisywaniem' tego oto posta to następna okazja do tego, by się spotkać.


Pastowanie podłóg, krochmalenie obrusów, trzepanie dywanów czy też pucowanie sreber to do nas niepodobne!!!
Przynajmniej w tym roku.
Nastawione na szumnie zapowiadany koniec świata nie zaplanowałyśmy tak prozaicznych zajęć.
Czy miałoby to sens w tej sytuacji?
Przynajmniej nie zmarnowałyśmy czasu ;)
A jak będą wyglądały nasze święta?
Cóż... podobno przy wigilijnym stole powinno się znaleźć miejsce dla zbłąkanego wędrowca.


p.s. Tak więc gdy zabłyśnie pierwsza gwiazda a Wy będziecie zasiadać do swych suto zastawionych stołów ktoś zapuka trzy razy. OTWÓRZCIE. To my, Twórczy Kolektyw wieczorową porą.


p.s.2 Wpisowego, pierniczkowego nie będzie, właśnie się skończyło...

Iris, Karambol, Urte

8.11.2012

'wyCzesane'

Brrry...
Zaczyna robić się coraz zimniej.
Wełna!
To jest to!
Na chłodne dni jak znalazł.
Dlatego Karambol i Urte zajęły się filcowaniem.



Za sprawą pewnej energicznej, szalonej i pełnej entuzjazmu skrzypaczki doszło do połączenia sił i utworzenia tria tarmoszącego wełnę.
Halinka (nasza zacna skrzypaczka) jest kierownikiem tego zamieszania.
A nam to bardzo pasuje ;)
Jest silna motywacja do pracy.

Chociaż do tej pory odbyły się (regularnie) dopiero dwa spotkania, to do wiosny mamy już zaplanowany harmonogram pracy. Każda wizyta u naszej wirtuozki zaczyna się przepysznym poczęstunkiem wyszykowanym przez pana domu (który jest bardzo utalentowanym malarzem) i kieliszkiem dobrego wina. Panująca tam atmosfera i towarzystwo takich wybitnych person sprzyja twórczej pracy. A entuzjazm Halinki zachęca do ponownych spotkań.



Jak to zwykle bywa na początku - pierwsze spotkanie było spotkaniem organizacyjnym. Chociaż nie powstały jeszcze żadne wielkie dzieła, to dało nam ono możliwość oswojenia kilku gatunków tkanin. Czyli popełnienia prób filcowania na różnych fakturach.
Trzeba było obalić parę mitów co do możliwości zafilcowywania tylko paru wybranych rodzajów materiałów. Otóż możliwości są ogromne. Nie należy sugerować się bardzo konserwatywnymi opiniami tylko popełniać własne próby.




Drugie spotkanie odbyło się pod hasłem ‘torebka’. Tylko Urte realizowała temat.



Reszta zajęła się tworzeniem prac o zupełnie innej tematyce.






W towarzystwie tak sympatycznych i otwartych osób praca idzie pełną parą do przodu. Niestety czas również przyspiesza tempa i goni nieubłaganie pozostawiając za każdym razem pewien niedosyt. To motywuje nas do dalszych spotkań i dalszej pracy. Jakie będą efekty? Tego nie wie nikt…

Karambol i Urte

31.10.2012

Parszywa dwunastka 2/12 - O przemijaniu i zmianach

Znowu minął miesiąc cały.
Czas na kolejny wpis.

Jak ten czas szybko przemija.
Dzień za dniem, miesiąc za miesiącem, rok za rokiem.
Jeszcze niedawno nic na to nie wskazywało, a tu proszę, takie zmiany. 
Obecny rok wyglądał jak każdy poprzedni - nie zapowiadał nic nadzwyczajnego. Niby wcześniej bawiłam się z moją maszyną do szycia, zaczepiałam czasem druty, żeby wytańczyły ze mną nowe cudo z kłębka włóczki, specjalnie brudziłam arkusze papieru, żeby odkryły przede mną ukryte w sobie wizerunki i obrazki. Ale w gruncie rzeczy nic szczególnego. I niby plany miałam różne. Ale tak na przyszłość. "A kiedyś zrobię to i tamto", myślałam, "A zajmę się jeszcze tym i paroma innymi rzeczami".
I tak ktoś postawił na mojej drodze parę niezwykłych osób i zaaranżował kilka przełomowych zdarzeń. Ktoś inny znowu kazał się ogarnąć, wziąć sprawy w soje ręce, zakończyć egzystowanie w próżni i korzystać z chwili. I tak 'kiedyś' zmieniło się 'obecnie'.


A obecnie prowadzę bloga (strasznie zaniedbywanego, przepraszam!, poprawię się!) razem z kilkoma wspaniałymi kobietami. Nawet nie miałam tego w planach. Spontaniczny, wspaniały pomysł i błyskawiczne wykonanie. Ale to nie koniec, bo pracujemy nad dalszym rozwojem i kolejny pomysł naszego Kolektywu jeszcze trwa w budowie.
A obecnie zawiązała się nowa znajomość i w życie zostały powołane nowe twórcze warsztaty. Razem z Karambolem pochwalimy się niedługo, co takiego udało nam się stworzyć z motka czesanki i próbnika różnych tkanin.
A obecnie studiuję. Znowu. I jestem z tego powodu bardzo, bardzo szczęśliwa. W końcu czuję, że wszystko nabrało nowego tempa i idzie do przodu.
A obecnie... no, może nie takie obecnie ale z aktualności tego roku - uprawiam ogródek. Jest coraz piękniejszy i bogatszy. Karmi się moim czasem, pracą i zaangażowaniem jakie w niego wkładam, a on karmi mnie słodyczą wygrzanych w słońcu owoców, świeżością warzyw i upaja aromatem kolorowych kwiatów. W chłodne dni nie pozwala o sobie zapomnieć dzięki wypełnionym słoikowym brzuszkom  rozmaitymi przetworami.
A obecnie mam pewne roczne postanowienie, które, uff, i w tym miesiącu udało mi się wypełnić. Oto nowa sukienka. Następna zapewne będzie już cieplejsza. Pomysł jest. Wykonać!


Apetyt rośnie w miarę jedzenia - jak mówi pewne przysłowie. Dlatego, choć mój wolny czas powoli zapełnia się nowymi zajęciami, życie nabiera tempa, to... Mało!!! Mało mi.
Mam nadal mnóstwo nowych pomysłów i kilka konkretnych planów do zrealizowania. W myśl innego przysłowia - Śpiesz się powoli - i na nie przyjdzie czas. Nie wszystko naraz ale chcę i dążę do dalszego samorozwoju i poszerzania własnych granic i możliwości.

Urte

30.09.2012

Parszywa dwunastka

'Parszywa dwunastka', to jeden z moich ulubionych filmów. Ilekroć leci w telewizji, zawsze go oglądam. A właściwie - oglądałam. Obecnie brak radioodbiornika sprawia, że nie doznam już tego miłego zaskoczenia przerzucając kanały jeden po drugim i niespodziewanie trafiając na dobry film. Co ciekawe, chyba nigdy nie udało mi się go obejrzeć w całości. A ściślej mówiąc - od samego początku.
Ale przechodząc do mojej dwunastki.
Właśnie mija pierwszy miesiąc i...

Tadam!




Jest!
W pierwszym miesiącu udało mi się wypełnić moje postanowienie.
Jest pierwsza sukienka.
Gdyby nie drobny fakt, że jest to ciemny granat, to byłaby to klasyczna 'mała czarna'.
Bardzo prosty krój znaleziony w 'Burdzie', z małymi modyfikacjami własnymi. Sukienka uszyta jest z bardzo przyjemnej, lekko elastycznej wełenki.
"Krawiec kraje jak mu materii staje", a ponieważ przytargałam kiedyś końcówkę tejże materii do domu, to sukienka wyszła krótsza niż planowałam ;P

Ale, co to?




Jest i druga sukienka!
Ten sam model, co wyżej. Ale sukienka już nieco inna.
Delikatny, wrzosowy kolor to niejedyna różnica.
Sukienka również uszyta została z materiału wełnianego. Ale jest bez dodatku elastanu, dlatego z tyłu wszyty ma zamek. Jest nieco dłuższa i ma dłuższe przednie zaszewki, dzięki czemu ładnie podkreśla talię. A i dekolt jest płytszy.

I szkoda tylko, że manekin prezentuje moje dzieła. Ale może uda mi się znaleźć na następny raz jakiegoś fotografa :)

Urte

31.08.2012

Postanowienie całoroczne

Strasznie dawno żadna z nas nie dała znaku życia.
To straszne.
I tak być nie może.

Dlatego żeby zamieścić (osobiście) chociaż jedną notatkę w miesiącu (na większą ilość liczę też na moje dziewczyny) i nadać jej jakąś formę, postanowiłam usystematyzować moją zabawę z maszyną.

Ponieważ jestem kobietą (o dziwo!) nieprzepadającą za robieniem ciuchowych zakupów i moja szafa wiecznie stoi pusta (wszystkie mole padły z głodu), a przydałoby się jednak mieć kilka kreacji na różne okazje, przez najbliższy rok przynajmniej raz w miesiącu popełnię jedną sukienkę.

O!

01.09.2012 startujemy :)



Urte

18.07.2012

To co dała nam natura.

Potrzebuję kontaktu z naturą.
Mam tak od zawsze.
Ona zawsze była wokół mnie. A kiedy przyszedł czas świadomości jej istnienia, jej obecności, sama zaczęłam dążyć do tego by mnie otaczała, żeby mieć z nią kontakt.
Pamiętam górskie wędrówki i kolorowe kwietne plamki nad szeleszczącym strumykiem. Spacery po lesie i łapanie promieni słońca w prześwitach między wierzchołkami najwyższych drzew. Łapanie kropel deszczu w usta i skakanie po kałużach. Majestat lodowych sopli zwisający gdzieś z dachu. Kolory maków i bławatków chowających się w zbożu.
Do dziś przemierzając polne ścieżki i widząc dzikie zwierzę mam ochotę zatrzymać się, wyciągnąć rękę i z uśmiechem na twarzy i z dziecięcą radością w sercu, zawołać: O, zajączek!, O, sarenka!
Cieszy mnie widok napotkanego jeża. Nawet widok miejskiego szczura jest mi miły.
Z tego wzięło się również moje zamiłowanie do kultur, które korzystały z darów Matki Natury.


Z tego wzięło się również moje zamiłowanie do skóry. 



Nie tak dawno temu przytargałam z pracy do domu kilka błamów skóry. Poleżały sobie przez trochę. Jak to wszystko u mnie. Aż w końcu myśli, 'co można by były z nich zrobić?', dojrzała w mojej główce. Rozważałam kilka możliwości (niewykluczone, że jeszcze niektóre z nich wykorzystam) ale ostatecznie wygrały proste bransolety na nadgarstki. Proste ale nie takie zupełnie zwyczajne.


Otóż, każda z nich ozdobiona będzie ręcznie wykonanym wzorem. Do celu tego zakupiłam sobie drobne rylce. W prawdzie w pierwotnym zamyśle powstały do obróbki drewna. Ale cóż, jakoś trzeba sobie radzić.
A na drewno też przyjdzie czas. Niech się tylko odpowiednio podsuszy.
Wyśniona (dosłownie) wężowa bransoletka czeka na swoją kolej :)

Urte

15.07.2012

W moim ogrodzie

Zakwitły róże.


Ale nie tylko róże. Kwitnie również cały ogrom innych kwiatów.





Chociaż kwiaty, to w tym roku domena mojej matuli. 

Ja zajmuję się ogródkiem warzywnym i roślinami, z których w przeciągu najbliższych kilku lat powstanie mały owocowy sad. 
Uwielbiam różnego rodzaju dziwactwa, rzeczy nietypowe i niestandardowe. Dlatego najbardziej ciekawi mnie jakie plony przyniesie mi biała truskawka, krzak kiwi, figa czy jagody Goji.
Są to tylko niektóre z mało popularnych roślin, które u mnie rosną. Tych, których nie mam (pewnie w niektórych przypadkach - jeszcze nie mam) lub obecnie nie wiem o ich istnieniu jest jeszcze sporo.
A posiadanie takich okazów w ogródku nie jest spowodowane tylko i wyłącznie moim kaprysem (chociaż całkowicie nie mogę wykluczyć jego udziału). Naprawdę ciekawi mnie jakie plony przyniosą mi te rośliny i jakie cuda będę mogła z nich wyczarować. Dżemy, kompoty, wina, susz. Dodatki do przetworów z innych owoców. 
Ciekawa jestem tych nowych smaków. Nowych możliwości.



Ogród wymaga od swojego właściciela sporo czasu, pracy i uwagi. Ale odwdzięcza się wspaniałymi plonami, możliwością oderwania się od miejskiego zgiełku i narzuca inne, spokojniejsze tempo życia. Dostarcza też nowych sił i inspiracji do pracy. 


Nawet moja nowa torba zasłużyła na chwilę relaksu.


I kilka wzorów do wykorzystania. Mam nadzieję, że już wkrótce. 

         Wszystkim wam również życzę takiego miejsca pełnego pozytywnej energii.

Urte

10.07.2012

W oczekiwaniu na ...

... dziecko, człowiek podejmuje wiele starań by jak najlepiej przyjąć je na tym naszym ziemskim padołku i zapewnić mu wszelakie dobro.
Sama nie mam dzieci. Jednak również w tym uczestniczyłam. Razem z moją siostrą, ciocią, kuzynką, przyjaciółką. Z bliskimi mi kobietami. Już się tego troszkę zebrało, a nie jest to jeszcze koniec. Wręcz przeciwnie. :)


Z miksu zbliżającego się terminu porodu, chęci pomocy, uwielbienia do szycia i pracy w sklepie z tkaninami powstało kilka kompletów kołderek i poduszeczek, powłok na nie, mat z ciekawym wzorem, zabawek i przede wszystkim rożków.


Miękkich, ciepłych, z naturalnych tkanin, więc nieuczulających. Zapewniają bezpieczeństwo naszym najmłodszym pociechom. Można je również wykorzystać jako przykrycie, zabezpieczenie od wiatru na spacerze z wózkiem, matę, którą ścieli się na ziemi gdzie bawi się nasz szkrabik.


Zdążyłam polubić szykowanie tych niezbędników malucha. Chętnych zachęcam do zgłaszania się po nowe wyprawki.

Urte

1.07.2012

Pracowite kolory

Mam wspaniałą pracę!
Poważnie. Bardzo ją lubię.
Nierzadko bywam przemęczona zmęczonym klientem (całkiem  pokaźna część zapracowanych i zabieganych jest tak wyczerpana, że brak im wewnętrznej energii na odrobinę prostej radości czy mały niewymuszony uśmiech). Jednak zawszę znajdę siłę i energię do pracy z tkaniną. Właśnie tym się zajmuję - sprzedaję tkaniny.
Jest w nich jakaś ukryta moc, która tak pozytywnie na mnie wpływa. Dotyk delikatnego jedwabnego szyfonu, chłód wiskozy, gładkość satyny czy ostrość lnianego splotu. Królewskie aksamity, miękkie i ciepłe polary, długowłose futra (oczywiście sztuczne :). Magia barw i wzorów. Delikatne pastele, nasycone i głębokie barwy. Paski, kratki, kwiatki. Rąby, koła, esy floresy. Małpki, domki, rowerki. I tak można je dzielić i grupować w nieskończoność. Ze względu na grubość, kolor, wzór, przeznaczenie...
Kiedyś nie reagowałam na tę różnorodność. Dopiero praca w sklepie z tkaninami sprawiła, że oprócz rozróżniania barw i wzorów zaczęłam na prawdę je widzieć. Dostrzegać ich mnogość i piękno. I tak po troszeczkę zaczęłam przynosić sobie trochę tej pracy do domu, żeby tutaj też móc podziwiać, bawić się i pracować.


I tak z jednego materiału zrobiło się dziesięć. Później urosły do rozmiarów małego stosiku. Jeden mały stosik zamienił się w kilka ładnych stosów. Zaczęły zajmować szafki, podpierać ściany, chować się po kątach. Tkaniny z przeznaczeniem do konkretnego szycia, z ładnym wzorem czy kolorem, przygarnięte "bo to końcówka i szkoda by było". Z myślą "przydadzą się" i "coś z nich kiedyś zrobię". I tak pewnie rosłoby to sobie gdyby nie zaczęło brakować mi miejsca. Przyszedł czas, kiedy trzeba było to wszystko ogarnąć.
I udało się.
Teraz każdy materiał ma swoje miejsce, ładnie poskładany czeka gotowy do pracy z nim i nad nim.



W taki właśnie sposób jeden z przygarniętych niegdyś kawałków tkaniny stał się najprostszą z możliwych torebką. Wystarczy wrzucić do niej jakąś ciekawą książkę, kawałek papieru i ołówek czy kordonek i szydełko. Kilka miedziaków na herbatę i wybrać się na spacer do parku albo przytulnej kawiarenki i w nowym otoczeniu czekać na przypływ świeżych twórczych pomysłów.

Urte

18.06.2012

Urte

Witam wszystkich bardzo serdecznie.
Po krótkiej notce opisującej ideę powstania tego bloga, przyszedł czas na przedstawienie jego twórczyń.
Ja nazywam się Urte i już jako kilkuletnie dziewczę zamiast ganiać się po trawnikach oddawała się z pają szaleńczemu tańcu igły i nitki i szyłam stroje dla moich lal. Obecnie, już bardziej profesjonalnie, szyję rożki i (nie tylko dziecięce) pościele.

Obecnie swój rozkwit ma również temat sukni ślubnych. Przeszłam także dość popularny temat wytwarzania biżuterii.



Do tego tematu mam nadzieję jeszcze powracać i dalej się rozwijać.
W planach mam również kilka innych (moim zdaniem) ciekawych pomysłów, które już niedługo doczekają się realizacji. Chociażby takie malowane lub ręcznie wyszywane zakładki do książek.

To tyle na początek. Zachęcam do śledzenia poczynań moich i moich koleżanek. Każdy powinien odszukać tu coś co go zainteresuje.
Pozdrawiam bardzo gorąco.
Urte.


10.06.2012

Krótka Bajka Powitalna

Dawno, dawno temu... A może nie tak dawno, żyło sobie kilka twórczych kobiet. Każda z nich różniła się od pozostałych. Różniły się od siebie wiekiem, wykonywaną pracą, wykształceniem, zebranymi przeżyciami. Wychowywały się w różnych domach i środowiskach i obciążone są różnym bagażem doświadczeń. Każda obdarzona innymi umiejętnościami i talentami. Mimo tych różnic jest jedna, bardzo ważna rzecz, która łączy je wszystkie. To zamiłowanie do twórczości i pasja z jaką każda jej się oddaje. Chęć doskonalenia swoich umiejętności i praca jaką w to wkładają. I któregoś dnia ich ścieżki się spotkały. A wiadomo, że w kupie raźniej, więc postanowiły pójść i potworzyć coś razem. Tak oto powstał ten blog. A jest to dopiero początek bajki. Resztę opowie życie. Resztę dopisze czas.